Gruzińska mieszanka
Klasyczny smak czarnej herbaty.
Produkt niedostępny - powiadom mnie, kiedy wróci do oferty.
Kiedyś ów napar cieszył się w naszym kraju nieco wymuszoną popularnością. Gruzińska herbata, bo o niej mowa w czasach PRL-u nie była szczególnym przysmakiem, a dziś?
Historia gruzińskiego suszu, mimo że krótka, warta jest opowiedzenia. Pierwsze próby jego uprawy w górskiej kaukaskiej krainie podejmowano już na początku XIX wieku. Były to raczej eksperymenty, których skala nijak nie mogła zagrozić dominacji odmian sprowadzanych z Dalekiego Wschodu. Wydawało się, że plantacje zakładane masowo w Indiach przez Brytyjczyków, zapewnią dość towaru, by zaspokoić rosnący stale w Imperium Carów popyt na herbaciany napar. Brytyjczycy mieli bowiem plantatorskie doświadczenie, którego Rosjanom brakowało i niechętnie dzielili się nim z obcymi. Tymczasem stało się inaczej…
Po Wojnie Krymskiej zakończonej w 1856 roku do rosyjskiej niewoli dostało się wielu angielskich żołnierzy i oficerów. Traktowani byli dość łagodnie. Najczęściej osiedlano ich po prostu na terenach o niskim zaludnieniu, których w Rosji zawsze było pod dostatkiem. Jacob McNamara, jeden z takich właśnie oficerów trafił do Gruzji i mimo możliwości powrotu do ojczyzny, zdecydował się związać swe życie z tym krajem. Niemały udział miała w tym zapewne pewna piękna Gruzinka, którą poślubił w niedługi czas po zesłaniu… ale wróćmy do właściwej opowieści. McNamara wiedział, co nieco o uprawie herbat w koloniach brytyjskich i w przeciwieństwie do swych rodaków, nie miał obiekcji, by wiedzy swej użyć w praktyce.
Sukces nie był wielki, ale plantacje przynosiły zyski i zyskiwały popularność. W 1864 roku Anglik po raz pierwszy zaprezentował swój wyrób, zwany wtedy „herbatą kaukaską”. Jej jakość nie była zbyt wysoka. Suszu używano w zasadzie jedynie jako domieszki do odmian chińskich. Były to jednak dopiero początki. W przeciągu kolejnych lat udowodniono, że przy odpowiedniej obróbce i pielęgnacji gruzińskie liście herbaciane nie będą wcale odbiegały od herbat chińskich. Do wybuchu rewolucji udało się więc z powodzeniem dopracować takie odmiany jak „Bogatyr”, „Kara-dere” czy np. „Zedoban”. Za jakością z trudem nadążała skala upraw. Do 1917 roku, wszystkie plantacje herbaciane w Imperium zajmowały jedynie ok. 900 hektarów.
Nadeszły jednak czasy radzieckie, a z nimi idea samowystarczalnej gospodarki, która od teraz produkować miała jak najwięcej na własne potrzeby. Plantacje zwiększały swe rozmiary, powołany został specjalny instytut badań nad herbatą. Do tego w 1948 udało się po raz pierwszy w historii stworzyć sztuczny szczep herbaciany. Niektóre z nich wytrzymywały np. temperatury do -25 stopni Celsjusza.
Wielkość plantacji rosła tak szybko, że w niewielkiej republice w krótkim czasie brakować zaczęło wykwalifikowanych zbieraczy. Dlatego też właśnie Gruzja stała się ojczyzną pierwszej w historii… maszyny do zbierania herbaty. Jej osiągi były oszałamiające. Potrafiła ona w godzinę wykonać pracę, którą jeden robotnik wykonywałby przez cały miesiąc!
Ale Związek Radziecki zaczął chylić się ku upadkowi. Gdy imperium rozpadło się, gruzińskie plantacje opustoszały i zdziczały. Gruzja nie była w stanie podtrzymywać przemysłu herbacianego. Jej główny rynek zbytu – Rosja, potrzebowała wtedy pieniędzy na znacznie poważniejsze zakupy, niż woreczek pachnącego suszu. Po latach jednak wszystko zaczęło wracać do normy.
Produkowana dziś herbata gruzińska przewyższa jakością tę wytwarzaną kiedykolwiek podczas trwania okresu radzieckiego. Jeśli więc pamiętacie jej smak z czasów PRL-u, i nie wspominacie go najlepiej, spróbujcie raz jeszcze, a mile się zaskoczycie!
Pojawiło się wiele plantacji ekologicznych. Wielu plantatorów przygotowuje susz jakości premium. Stworzyli nawet stowarzyszenie Georgian Hand-Made Tea Makers Association, mające na celu wymianę doświadczeń na temat produkcji herbaty. Skupiają się oni na produkcji ręcznej.
Większość zbiorów trafia do takich państw jak Niemcy, Ukraina, Mongolia, Białoruś i Tadżykistan. Chociaż w Polsce również coraz więcej osób szuka czarnej herbaty gruzińskiej.
Podobnie jak każda czarna herbata i ta wymaga gorącej wody. Gorącej, ale nie wrzącej, idealną temperaturą jest 96 stopni. Czas parzenia to zazwyczaj 3-5 minut. Polecamy drugie parzenie wydłużyć.